Poczatek dwudniowej wyprawy na j. Titicaca.
Rano (7.40)przyjezdza pod moj hostel kobieta z biura ktore organizuje wyprawe.
Wsiadam do taxowki gdzie juz czeka para Anglikow (okolo 25 lat). Jedziemy do portu gdzie juz czeka grupa do ktorej jestesmy podpieci. W przewarzajacej czesci to Anglicy jeden Amerykanin i Irlandczyk. Lodz motorowa na okolo 30 miejsc , nasza grupa liczy 12 osob. Plan imprezy: przyplyniecie na wyspy Uros, z tamtad na wyspe Amantani gdzie mamy spac u rodzin indianskich, nastepny dzien wyplyniecie na wyspe Taquile i powrot kolo 15 do Puno. W cenie 60 soli (54 zl) mam rowniez wyrzywienie.
Od Poczatku
Na lodzi wita nas pilot ktory przedstawia plan wyjazdy w jezyku dobrze mi znanym(angielskim). Wyplywamy na jezioro Titicaca.
Pierwszym etapem sa wyspy Uros, ktore wedlug przewidnika zamieszkuja je Indianie Ajmara nie akceptujacy cywilizacji. Wedlu mnie to rowniez sa Indianie ale calkiek dobrze radzacy sobie z cywilizacja pod haslem zarabiac na turystach. Nobo niby dlaczego niemieli by tego robic??? Sa to wyspy zbudowane z trzciny wygladaja jak plywajace platformy, pierwsze wrazenie jest takie jak by sie stapalo po gabce-dziwne uczucie. Wysepek jest kilkanascie na ktorych mieszka okolo 400 osob.
Imponujacy budulec
Podplywamy pod jedna z wysepek na ktorej brzegu wita nas miejscowa spolecznosc ubrana w stroje ludowe i machajac do Nas. Cala wyspa jest wielkosci okolol 100 na 100m. Siadamy w centralnej jej czesci na lawkach zrobionych z trzciny, zreszta wszystko jest zrobine z tego materialy, domki,zagrody, lodzie. Przewodnik pokazuje nam na makiecie (rowniez z trzciny) jak jest zrobiona wyspa. Wyglada to tak ze trzcina jest ukladana na wodzie warstwami grubosci okolo 2 metrow. Oczywiscie trzcina z czasem gnije wiec caly czas doklada sie nowe warstwy. Lodzie srednia wystarczaja im na pol roku, poczym robia sobie nowe. Zastanawialem sie jak te wysepki stoja w miejscu, przeciez to tylko trzcina ktora plywa??? No wiec sa poprostu przywiazane do pali ktore sa zabite w dno jeziora. Ot, takie tam proste rozwiazanie. Niektore lodzie maja ciekawy dziob w ksztalcie roznych zwierzat, niektore sa nawet spore.
Wiedza jak zarabiac
W trakcie dalszej prezentacji miejscowe kobiety rozpalaja ognisko na ktorych stawiaja patelnie i zaczynaja cos smarzyc. Inne skoleii rozkladaja straganiki i ukladaja na nich pamiatki, czapki peruwianskie, wisiorki,opaski innne drobiazgi. Po "szkoleniu" zostajemy poczestowani czyms przysmarzanym ale nie mam pojecia co to jest natomiast smaczne nawet.Czas wolny na zwiedzanie wyspy, robienie zdjec , proba prozmawiania z miejscowymi i potargowania sie przy zakupie pamiatek. Trwa to wszystko okolo 1,5 godziny gdzie odplywamy na nastepna wysepke. Oczywiscie sa dwie opcje jedna to naszym statkiem a druga na lodce z trzciny. Opcja druga kosztuje 5 soli (4,5 zl), na co sie decyduje. Zegna nas grupa 10 osob mezczyzn, kobiet i dzieci ustawionych wzduz brzegu , spiewajaca ludowe piesni i machajaca lapkami a na koniec jakas krotka angielska piosenka!!!. Dla mnie to bylo troche ponizajace bo wygladali jak wycwiczone zwierzatka w cyrku ktore znaja kilka czynnosci i w kolko je powtarzaja. Podejrzewam ze takich grup jak my w ciagu dnia maja kilkanascie. Faktem jednak jest ze nie ma tam pradu (nie na wszystkich), ludnosc zyje naprawde skromnie.
Doplywamy do jeszcze jednej wysepki i tam przesiadamy sie na nasza lodz. Niebo bylo zachmurzone i bylo dosyc zimno.
Ocean
Plyniemy w kierunku wyspy Amantani. Rejs ma trwac okolo 4 godzin. Wyspy Uros polozone sa przy wodnych polach z trzciny ktore momentami robia duze wrazenie natomiast im dalej w strone wyspy Amantani jezioro zaczyna zmieniac sie w ocean. Jest naprawde ogromne 8560 km2, dlugosci 185 km i szerokosci 65 km, natomiast najwieksza glebokosc 300m!!! Jest czas zeby wyjsc, posiedziec sobie na dachu lodzi skad jest ciekawy widok. Zaczyna wychodzic slonce. Generalnie na tej wysokosci (3850 m n.p.m.) jest chlodno, bylem ubrany w polar i kurtke, natomiast jak wychodzi slonce, potrafi bardzo mocno przygrzac.
Mama
Pilot dzieli nas na grupy 3 osobowe ( ja jestem z para anglikow).Grupa zostanie przydzielona do swoje rodziny. Po kazda grupe przychodzi kobieta do ktorej zwraca sie Mamo. Przez 24 godziny masz nowa rodzine. Jeszcze przed doplynieciem informuje nas pilot o lokalnych obyczajach i dobrych manierach.
Keczua
Dostajemy skserowane kartki A4 na ktorych sa przetlumaczone podstawowe zwroty z angielskiego na Keczu. Keczua to jeden z trzech jezykow uzywanych w Peru pochodzacych jeszcze z przed okresu Inkow. Podaje przyklad : Dzien dobry - AllIN PUNCHAY, Dowidzenia - RIPUSHANI. Dosyc egzotyczny jezyk ktory oczywiscie wchlonolem i zastosowalem go jako pierwszy w grupie.
Indianie
Przyplywamy do wyspy ktora jest ladna gorka z przepieknymi widokami. Standardowo na brzegu witaja nas miejscowi przyodziani w stroje ludowe. Widac w ich strojach wplyw hiszpanow. Mezczyzni bardziej maja stroje przypominajace stroje toreadorow a kobiety nosza czarne dlugie chusty. Moja "Mama" to starsza kobieta ,wzrosty ok 150 cm, robiaca malutkie kroki co wyglada dosyc zabawnie. Zaczynamy wedrowke pod gorke. Smieszne jest to, ze ta mala istotka popieprza jak pocisk. Wie ze nie jestesmy przyzwyczajeni do takich wysokosci wiec robi chwilowe przerwy. My sapiemy a Mamusia jakby nigdy nic robi sobie czapeczke na drutach. Wiekszosc kobiet nosi na szuii druty i wloczke. Wyglada to zabawanie. Dostaje skormy pokoj (ja mam swoj) z dzwiami na 140 cm wysokosci w srodku lozko, stolik i krzeslo. Nastawialem sie na cos w rodzaju klepiska wiec jestem zadowolony. Kuchnia natomiast wygladala bardziej na lepianke niz pomieszczenie w ktorej jest gliniany piec. Obyczaj nakazuje pomaganie gospodarzom w domowych obowiazkach. Gospodarz akurat kopal wykop pod rure z woda wiec zaproponowalem pomoc chociaz srednio mialem ochote wchodzic do blotnistego wykopu-odparl reka ze nie trzeba, wie nie nalegalem. Podszedlem do kuchni i zapytalem YANAPARISAYKI (czy moge pomoc?), tutaj chec mojej pomocy znalazla wieksza aprobate. Mamusia dala mi marchew ktora mialem obrac. Musze przyznac ze na sama mysl zjedzenia posilku w warunkach gdzie np. ziemniaki czy wszystko inne myje w niezbyt czystej wodzie (wygladalo jak woda z kaluzy) sciskalo mnie za zoladek. Na obiad byla zupa ziemniaczana z czyms w srodku. Nie dociekalem co to bylo. Drugie danie to frytki domowe, ryz i zapiekany ser. No coz jakby to napisac.... Postanowilem nie brac przepisu. Ale w koncu to wioska Indianska. Pierszwe skojarzenie wioski to chaty drewniane pokryte sloma itp. Ta wioska miala murowane domki, bardzo skromne. Moja rodzina nie miala pradu.
6:2
Po obiedzie spotkalismy sie ze wszytskimi grupami na boiski sportowym gdzie rozegralismy mecz z miejscowymi w pilke. Drozyny byly mieszane. Moja drozyna wygrala 6:2, strzelilem 3 bramki. Musze przyznac ze na tej wysokosci (wioska lezala na 4000 m n.p.m.)szybko lapalem zadyszke. Wystarczylo 50 m przebiec zeby tracic oddech.
Mialem wziecie
Po meczu wrocilismy do domu i zastanawialem sie co dostaniemy na kolacje. Niestety znowu byla jakas zupa, ktorej mimo staran nie moglem przelknac , a naprawde sie staralem. Drugie danie ryz z czyms. Moja rodzina byla bardzo goscinna i serdeczna. Bardzo sympatyczni ludzie dla ktorych my tez bylismy atrakcja. Generalnie malo mowni i bardzo skromni ludzie. Naprawde imponowali mi swoja pogoda ducha, przy warunkach ktore dla nas okreslane sa ciezkimi. Mama przyniosla nam stroje ludowe. Ja dostalem Ponczo i czapeczke a dziewczyna sukienki (nosi sie kilka naraz), bluzke i czarna chuste. Wygladalismy smiesznie. W strojach poszlismy do czegos na wzor domu spotkan gdzie byla juz orkiestr(dzieci grajacy na instrumentach) grajaca peruwianska muzyke. Bylo to cos wrodzaju imprezy ludowej-super sprawa. Przy pierwszych taktach muzycznych podeszla do mnie babcia ktora byla mi ponizej piersi, cignac do tanca. Oczywiscie z checia to zrobilem. Moja Partnerka bez jakiego kolwiek wyrazu twarzy zaczela tanczyc ciagnac mnie za rece a ja podpatrujac miejscowego tancerza probowalem nadarzyc za nia. Tanczy sie trzymajac rece partnerki przed soba i przyciagaja jedna na zmiane z druga, obracajac sie przy tym okolo 90 stopni. Uwierzcie , jeden taki taniec i mialem dosc, bardzo wyczerpujace a moja partnerka jakby tylko mila druty i wloczke robila by pewnie czapeczke.
Dolaczyla do nas jakas grupa gdzie byly miedzy innymi dziewczyny z Izraela. Hmmm....
Impreza trwala do 22.00, poszlismy spac. PAKARINKAMA (dobranoc)