Dzisiaj ostani dzien w Cuzco wiec postanowilem zwiedzic Swieta Doline Inkow Pisac polozone 32 km od Cuzco a pozniej w drodze powrotnej kolejne ruiny.
Do Pisac pojechalem autobusem lokalnym. Jak przyszedlem na dworzec bardziej to mi sie kojarzylo ze zlomowiskiem niz z dworcem, no ale dobra. Oczywiscie tlok jak cholera mimo to ze mialem miesjcowke ustapilem starej baci miejsca - zakosztowala uprzejmosci gringo. Przed wejsciem do autobusu zaczepil mnie jakis mlody koles ciagle pytal po angielsku skad jestem i inne bzdury. Twierdzil ze zna angielski ale zaczyna jedno slowo po angielsku a reszte juz ciagna hiszpanskim-byl pijany. Jak zapalil w autobusie papierosa ludzie naskoczyli na niego i sie wyciszyl. Stala kolomnie mloda dziewczyna ktora zaczela mnie przepraszac za jego zachowanie, co mnie troche zaskoczylo ale z tego co zauwarzylem ludzie w Peru(oprocz sprzedawcow i naciagaczy) sa raczej cisi.
Pilotka
Autobus przejezdza przez poszczegolne ruiny ktore bede zwiedzal w drodze powrotnej. Dziewczyna ktora stala obok mnie informowala mnie o kazdej ruinie i doradzala ktora warto zobaczyc. Oczywiscie jej angielski byl na tym samym poziomie co moj wiec troche musielismy machac lapkami. Bardzo sympatyczna dziewczyna, zaproponowalo mi ze pokaze mi Cuzco, na co z checia przystalem. Zawsze to lepiej jak miejscowy oprowadza, pokaze miejsca ktorych nie ma w przwdnikach. Ustalilismu spotkanie o 20 przy katedrze. Zastanawialem sie czy przyjdzie.
Pisac
Pisac to malutkie miasteczko na ktorym 2-3 razy w tygodniu jest organizowany targ gdzie mozna kupic pamiatki lub wszystko inne potrzebne w codziennym zyciu. Targ jest o tyle ciekawy ze nie ma tylko samych turystow ale jest tez duzo miejscowych. Oczywiscie duzo jest ludzi celowo ubranych w stroje ludowe gdzie za drobna oplata mozna ich fotografowac.
Zaraz za targiem jest wyjscie na szlak lub mozna podjechac taxowka od drugiej strony. Nogi nawet mnie nie bolaly po MP wiec wybralem wersje z ostrzejszym trekkingiem. Niektorzy twierdza ze Ruiny w Pisac sa duzo ciekawsze od Machu Picchu ale dla mnie takie stwierdzenie jest przesada. Sa duzo bardziej rozciagniete , widoki tez sa godne podziwu. Trasa zajela mi okolo. 4 godzin. Pogoda w tym dniu nie byla njalepsza bo bylo mocno zachmurzone a pod koniec trekkingu zaczol padac deszczyk.
Tambo Machay i inne
Zszedlem do miasteczka na powrotny bus i oczywiscie musialem ze 30 razy powiedziec do taksowkarzy no senior. Na przystanku bylo duzo ludzi wiec jak przyjechal bus nie bylo mozliwosci zabrania sie. Podszedl taksowkarz i zaproponowal 30 soli(27 zl) ze zawiezie mnie do Cuzco. Pomyslalem ze za takie pieniadze a jest to w koncu 32 km to mi sie oplaca. Zgodzilem sie ale pokazalem mu palcem na mapie ze po drodze chce zwiedzic pozostale ruiny i czy bedzie czekal na mnie-zgodzil sie. Wyszlo nawet lepiej bo bus nie dojezdza pod same ruiny a pozatym musialbym czekac na kolejne busy.
Kierowca spisal sie rewelacyjne. Oprocz miejsc ktore mu pokazalem sam zatrzymywal sie w ciekawszych miejscach i mowil zebym robil zdjecia dodatkowo zawiozl mnie w miejsca o ktorych nie wiedzialem a ktore robia wrazenie. Ruiny sa do siebie podobne jedyna roznica polega na ich wielkosci i krajobrazie. Po szustym miejscu zaczely mi juz powszedniec. Chociaz ostatnie miejsce Sacsayhuaman polozone 4 km od Cuzco robi wrazenie ze wzgledu na wielkosc kamieni, sa duze. Moze dlatego ocalala przynajmniej w czesci poniewaz hiszpanie rozebrali ja z malych kamieni ktorych uzywali do budowy Cuzco. Pozatym 24 czerwca jest tam obchodzone swieto Inti Raymi (swieto slonca) najwieksza uroczystosc w miescie.
Taksowkarz zawiozl mnie na dworzec gdzie chcialem kupic bilet na bus do Puno. Pozniej sie okaze ze nie byl to najlepszy pomysl...
Z biletem w reku poszedl do centrum, zreszta za godzine mialem spotaknie ze znajoma z busa -Edit.
Jak sie chce to sie dogada
Przyjechala delikatnie spozniona ale za to wystrojona. Przezszlismy glowne ulice pokazala mi kilka fajnych zakamarkow i a przedewszystkim doradzila gdzie jesc i czego unikac. Bylo dosyc zabawnie poniewaz nasz komunikacja w wiekszosci polegala na domyslalniu sie, co bylo momentami zabawne. Okazalo sie ze pracuje z trudna mlodzieza (moze dlatego do razu zlapala kontakt ze mna), ze w Peru jest duzy problem z przestepczoscia u nieletnich. Pokazala mi ulice do ktorych lepiej zebym sie nie zblizal ale nie mowilem jej ze bylem tam dwa dni wczesniej. Okazalo sie ze dodatkowo tanczy tance ludowe i wytlumaczyla mi obrzed Swieta Slonca. Musi byc to nie samowite przezycie, poniewaz ichniejszy kaplan robi ceremonie dokladnie tak samo jak ich przodkowie. Miedzy innymi jest skladana ofiara z mlodej lamy ktorej kaplan wycina serce, wznoszac je ku nieby przepowida jaki bedzie rok po tym jak serce bije mu jeszcze w rece. Jak sie tego slucha to robi wrazenie. Dowiedzialem sie tez dlaczego ludzie z Arequipy nie lubia sie z ludzmi z Limy i kilka innych ciekawych rzeczy o Peru.
Polak i Slowacy
Na glownym, placu spotkalem znowu Slowakow wiec porozmawialismy chwile i umowilismy sie do klubu na impreze-wyjatkowo sie zgodzilem. Edit musiala wczesnie wstac do pracy zreszta ja tez (5.30) wiec pojechala do domu. Ja natomiast udalem sie do klubu, gdzie ........ bawilismy sie ......
Smieszna sytuacja wyszla bo jeden ze Slowakow powiedzial ze bardzo lubi polskie stare komedie Sexmisje a jak zacza mi sie pytac za jakim klubem jestem w polsce powiedzialem ze tylko reprezentacji kibicuje on zaczol mi wymieniac polskie kluby Legi Warszawa i itd. no musze powiedziec ze zgupialem. Wogole duzo wiedzial o polsce o Kaczynskich. Zapytalem czy w domy na kompie ma ustawiona strone startowa www.polska.pl. Zasmial sie. Fajnie bawilem sie z nimia i komunikacja byla prosta.
Do hostelu wrocilem o 4 rano....