Geoblog.pl    nobody    Podróże    ProAktyw Expedition Peru, Boliwia 2008    Aquas Calientes
Zwiń mapę
2008
29
lut

Aquas Calientes

 
Peru
Peru, Cuzco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13749 km
 
Pobudka 5 rano, prysznic, przepakowanie rzeczy do malego plecaka. Wczoraj probowalem sie dogadac z wlascicielem hostelu ale ani wzab po angielsku. Chodzilo mi o to ze bym mogl przechowac plecak w przechowalni, ale jak mi pokazal ze to jest jego pokoj to az takiego zaufania nie mam do niego. W sposob "kalambury" pokazalem ze wyjezdzam o 6 rano i czy moge zostawic u siebie w pokoju plecak-zgodzil sie. Pokazalem mu tez ze place tylko za te noce jak jestem w hostelu tez sie zgodzil, ale nie wiem czy mnie zrozumial, okaze sie w krotce.

Musze przyznac ze obsluge maja niezla bo o 6 rano senior zapukal do pokoju, spytal sie czy mi taxi zamowic.

Jak w samolocie

Pojechalem na dworzec tam juz ustawiona kolejak do odprawy. Przed wejsciem na peron stoi konduktor ktory sprawdza bilet nastepnie kieruje do pociagu a tam przy kazdym wagonie stoi osoba i pokazuje miejsce w wagonie.Bilet jest imienny i sprawdzany z paszportem dlatego trzeba go miec przy sobie. Mam miejsce kolo fancuzki (lat 65) a naprzeciwko siedzi para z Wenezueli (lat 60). Ciagle sie smiali i glosno rozmawiali-bardzo zabawni. W czapeczkach wenezueli koszulach franelowych wygladli cos ala Polski autokar pielgrzymow jadacy do wloch. Takze byli udani.

Trasa

Aquas Calientes jest 110 km od Cuzco na polnoc, lezy na wysokosci 2000 m n.p.m. (jesli dobrze pamietam). Mimo ze duzo nizej od Cuzco na poczatku wyjezdza sie na stroma gore gdzie widac Cuzco z gory, ale jak wyjezdzalem padal deszcz wiec szyby byly zaparowane, nie wiele bylo widac. Przejezdza sie przez malutkie wioski, pozniej w zasadzie jedzie sie w dolinie a przy torach strome gory, a ze droga jest kreta robia sie malownicze widoki zwlaszcza ze akurat wtedy wyszlo slonce. Pociag jedzie dosc wolno jest czas na robienie zdjec i zachwycanie sie widokami.

Z lapanki

Wyszedlem z pociagu i na dworcu tlumy miejscowych z tabliczkami o hostelach i zaczepiajacy cie. Po 6 osobie ktorej powiedzialem nie podeszla jakas Pani dala mi folder, ktory dosyc schludnie wygladal zwlaszcza ze wiedzialem ze miasteczko jest malutkie i roznie moze byc z warunkami. Spytalem o cene Pani powiedzial 50 soli wiec sie zasmialem i poszedlem, podbiegla do mnie powiedziala zebym napisal swoja cene. Napisalem 25 soli (ok. 22 zl)i szybko odeszlem, znowu pdbiegla i powiedziala si senior, zdziwilem sie ale za taka cene niechcialo mi sie juz chodzic i szukac czegos innego.
Piec minut i bylismy na miejscu, zwarzywszy na budynki w miescie chcialem zeby tylko bylo lozko. Pokoj w porzadku, czyli czysty i trzy lozka do wyboru, powiedziala ze bede sam w pokoju.

Wycwanieni

Zostawilem rzeczy i poszedlem cos zjesc bo nie jadlem sniadania a bylo juz przed 11, pozatym musze brac Malarone co 24 godz czyli wlasniej o tej godzinie( a zalecane jest podczas posilku). Miasteczko jest polozone na gorce wiec od glownego placu idzie w gore ulczka, caly czas i jak zauwazylem to takich uliczek jest niewiele. Miasto dzieli rwacy potok ktory szumi a ze przy samym miesci wznosza sie strome gorki, daje to ciekawy efekt. Na glownej uliczce sa restauracyjki i kafejki doslownie jedna przy drugiej. Przy kazdej jest Pani ktora wymachujac karta namawia zebys zjadl u niej. Z tego co widze to nie ma za duzo turystow wiec ich walka o klienta jest tym wieksza. Ceny maja dosc wysokie bo sredno trzba by dac za obiad ok 30-40 soli(27-36 zl), co jest duzo. W jednej dopiero zrozumialem o co chodzi, sa poprostu dwie karty. Jesli idziesz zatrzymujesz sie przy knajpce ogladasz menu i mowisz ze drogo i odchodzisz Pani Cie wola i wymachuje druga karta z cenami o polowe mniejszymi. Takim o to sposobem zjadlem obiad z dwoch dan i deserem za 15 soli (ok.13 zl). Zauwazylem ze tam gdzie Peruwianczycy maja kontakt z turysta to od razu chca z Ciebie wydobyc jak najwiecej i to strasznie zraza do nich. Zwlaszcza ze nawet w sklepìe zdala od centrum oskubia Cie. Bo wiedza ze i tak nie kupisz taniej bo jest dwa sklepy na krzyz(cos ala mini market) w wielkosci zabki gdzie nie ma wypisanych cen. Np. za snikersa, batonika czekoladowego, wafelka, 2 wody mineralne po 1 l. zaplacilem 14 soli!!!. Doskonale wiedzial ze i tak to kupie bo jutro ide w trekking i juz nie bedzie sklepow.

Jestem w kafejce teraz przy glownej iliczce muzyka dochodzi z ulicy, a przed chwila spotkalem swoich wspolokatorow z Limy.
W knajpce kobieta mi powiedzial ze ma padac jutro wiec nie bedzie juz tak ciekawie , zreszta jak sie ogladam to juz pada. Szkoda bo nie bedzie ladnych widoczkow.

Nie pisalem nic o temperaturach. W limie bylo okolo 25 stopni w Cuzco okolo 20 wieczorem troszke mniej a dzisiaj w Aquas Calientes ok. 18 .


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
znamir
znamir - 2008-03-01 11:57
Pawlus, jak trafisz gdzieś na tych tubylców, jak w filmie "Apocalypto" to nie daj se wyciąć serducha czy nery i załatw ich!;)
 
Robert Ć
Robert Ć - 2008-07-28 22:35
Oglądam Twoje zdjecie i az w dołku ściska tak bardzo chciałoby sie tam wrócic ;) ta sama kafejka netoa i knajpka ;) fajnie sie na to patrzy. Pozdrawiam
 
 
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 23 wpisy23 55 komentarzy55 26 zdjęć26 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże