Geoblog.pl    nobody    Podróże    ProAktyw Expedition Peru, Boliwia 2008    Cuzco
Zwiń mapę
2008
28
lut

Cuzco

 
Peru
Peru, Cuzco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13749 km
 
Wstalem o 5 rano zeby udac sie samolotem w kolejny etap-Cuzco.
Na lotnisko pojechalem z moimi wspollokatorami z Canady, akurat sie tak zlorzylo ze mielismy o tej samej godzinie samolot i tez jechali do Cuzco. Przyjechala taxowka i zapakowalismy sie w 4 osoby do starego nissana kombi.Nasze rzeczy zajely caly bagaznik. Juz po ujechaniu 100 m kierowca zatrzymal sie przy jakies kobiecie i zapytal sie czy moze ja zabrac. Popatrzylismy na siebie pytajaco, bo niby gdzie?????!!!!! No ale powiedzielismy ze tak, kierowca otworzyl bagaznik zapakowal usmiechnieta Seniorite. Doslownie byla zgnieciona, zastanawialem sie ule wytrzyma bo nalotnisko jest 14 km. Najbardziej bylem zdumiony jak udalo sie jej wyciagnac telefon z kieszeni. Dotrzymala do konca...

Lima-Cuzco

Na lotnisko porzegnalem znajomych i poszedlem na swoj samolot. Oczywiscie odprawa nie byla tak prosta jakby sie to moglo wydawac,bo Pani z Lanperu niepasowo to ze mialem zmieniony lot i nie moglo jej cos tam wejsc. Ze wzgledu na to ze trwalo to raptem 30 min to niebede sie rozpisywal.
W koncu wsiadlem do samolotu. Pozegnalem Lime. Lot do Cuzco trwal 1,15 min. Widoki byly naprawde zdumiewajace zwlaszcza jak sie widzi osniezone szczyty ponad chmurami. Ciekawie tez wyglada Cuzco z gory.

Po wyjsciu z samolotu poszedlem po bagaz i zostalem przywitany muzyka miejscowych grajkow. Wszyscy ubrani w ludowe stroje, zrobili dobre wrazenie. Zabralem plecak i udalem sie do wyjscia gdzie czekal na mnie Pan z wypisanym moim nazwiskiem na kartce. Wsiedlismy do samochodu i prosto do hostelu. Przez cala droge sie usmiechal i cos do mnie mowil po hiszpansku wiec ja tez sie usmiechalem i mowilem si si senior.

Sprzedawca dla naiwnych

Jak tylko weszlismy do hostelu od razu zostalem przedstawiony jego koledze(od mi nie spasowal), ktory zaprowadzil nas do pokoju goscinnego. Zaproponowal cos do picia i zaczol byc moim "przyjacielem". Najpierw jak mina lot tylko w malej czesci po angielsku i w takiej samej czesci mu odpowiedzialem i inne malo istotne rzeczy. Przeszedl do rzeczy ze ma dla mnie okazyjna oferte na wyjazd do Machu Picchu, za jedyne 210$ (dwa dni). Objasniajac mi wszystko mowil tak jakby co najmniej sam Inka mialby zmartwychwstac i mnie tam zawiezc. Powiedzialem ze najpierw chce sie rozpakowac i pojsc na spacer i ze spotkamy sie wieczorem.

Cuzco

PO wypakowaniu rzeczy poszedlem na miasto. Cuzco dawna stolica Inkow lezy na wysokosci 3330 m n.p.m., wedlug jezyka Keczua (jezyk z czasow inkow do tej pory uzywany) znaczy"pepek swiata". Plaza de Armas (wszystkie glowne place w peru sa tak nazywane) robi mile wrazenie.Oprocz katedry i innych zabytkow ktorych jest tutaj mnostwo, przylegaja resteuracje z balkonikami gdzie mozna ogladac plac z gory. Zabudowa w miescie w wiekszosci jest hiszpanska.
Wszedlem w jedna uliczke zeby cos zjesc i zarzyc tabletke szczescia (Malarone-lek na malarie). Udalo mi sie zamowic mieso z Alpaki, bardzo dobre i polecam wszystkim ktorzy sie wybieraja do Peru.

Choroba wysokosciowa

Na tej wysokosci przechodzi sie chorobe wysokosciowa , objawia sie biegunka , bulem glowy, bolem brzucha i duzym zmeczeniem przy nawet najmniejszym ruchu. Na szczescie mnie to ominelo(zobaczymy co bedzie dalej), ale asekuragyjne zamowilem "mate de coca" herbata z lisci koki. Nie ma ona jednak zadnego dziala jak narkotyk jak by sie moglo wydawac. Jest powszechnie uzywana i mozna ja kupic doslownie wszedzie. Same liscie sie rzuje. Przy poznym sniadaniu zaplanowalem sobie najblizsze dni. Na poczatku mialem zwiedzac okolice Cuzco tzw. swieta doline ale ze wzgledu na to ze w niedziele jest targ zaczne od wyjazdu na Machu Picchu.

Okazyjny bilet turystyczny?

Wycieczka na MP wyglada tak ze najpierw nalezy kupic bilet kolejowy do Aquas Callientes a stamtad dopiero trekking na gore. Pojechalem na dworzec zeby kupic bilet dzien wczesniej, dlatego ze czasmi sa problemy z kupnem biletu w tym samym dniu. Ale naszczescie nie ma sezony wiec nie mialem problemy z biletem. Sa dwa rodzaje biletow, pierwszy to w klasie 1 w bardzo wysokim standardzie i drugi turystyczny w dobrym standardzie(pociagi tylko dla turystow). Oczywiscie kupilem turystyczny-tanszy duzo, czyli 43 $ w jedna strone!!!!. Niestety turysci nie moga jezdzic pociagami ktore sa przewidziane dla miejscowych, moze dlatego ze miejscowi placa 15 soli (ok.5$). Kupilem bilet na 29 luty i powrot 1 marca. Wyjezdzam rano do Aquas Callientes tam mam nocleg a nastepnego dnia o 5 rano trekking na MP i o 17.00 powrot do Cuzco.

Miejskie klimaty

Po okazyjnym zakupie, postanowilem przejsc cuzco troszke od zaplecza. Zobaczyc glownie jak wyglada zycie miejscowych. Mozna spotkac kobiety ubrane na tradycyjny sposob tzn kilka warstw spodnic i kapeluszem na glowie. Wiekszosci za kazde zdjecie trzeba zaplacic drobnymi, wyjatek stanowia dzieci ktore sie garna zeby je fotografowac i pokazywac im zdjecia. Jest ogromnie duzo spalin w miescie ze wzgledu na to ze wszystkie samochody sa juz mocno wyeksploatowane (bardzo). Wspolczuje policji kierujacej ruchem bez masek, a stoja prawie na kazdym wiekszym skrzyzowaniu. Tradycyjnie wszyscy kierowcy naduzywaja klaksony co dalej mnie smieszy mimo ze bylem dwa dni w limie. Sprawa z transportem publicznym wyglada tak samo jak w Limie wiec nie bede przepisywal. Jedyna roznica to taka ze tutaj dodatkowo do ruchu wlaczeni sa sprzedawcy cignacy za soba wozki. Bylem swiadkiem jak tragaz wymusil pierwszenstwo takim wozkiem i kierowca zachaczyl go bokiem. Nie wiedzialem ze takie urzadzenie moze zrobic takie w glebienie z ladna rysa. Sprzedawca nawet sie nie ogladna i poszedl dalej a kierwca tylko zatrabil i tez pojechal. Trafilem tez na miejscowy bazar. Duza hala z blaszanym (rdzawawym) dachem, nie omieszkalem zerknac. Jest wszystko, od psow wylegujacych sie pod ladami i zalatwiajacymi sie przy slupach, wystawione mieso na blatach, muchy na miesie, owoce i pamiatki wszelkiego rodzaju. Ciekawe doswiadczenie. Nie ukrywam ze zatanawialem sie jak to bedzie ale nie bylo zadnej sytuacji gdzie moglbym czuc jakie kolwiek zagrozenie. Fakt ze tez nie zapuszczalem sie w dziwne ulice, tam gdzie chodzilem bylo zawsze duzo ludzi. Smieszne sa kafejki internetowe poza centrum to tak, jakby ktos w rozwalajacym sie domu zamontowal szyld ze znaczkiem @.

Spacerowalem kilka godzin. Jak doszedlem do centrum bylo juz ciemno a glowny plac niesamowicie oswietlony-robi wrazenie. Tak samo jak waskie uliczki z delikatnym oswi

etleniem wybrukowane a przy ktorych sa inkaskie mury.
Naszczescie moj hostel jest w samym centrum wiec doszedlem do niego z glownego placu doslownie w 5 min.

Zmeczylo mnie troche to chodzenie wiec polozylem sie juz o 8 spac. Zreszta o 5 rano musialem wstac na pociag.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 23 wpisy23 55 komentarzy55 26 zdjęć26 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże